Tytuł: Spektrum.Leonidy
Autor: Nanna Foss
Wydawnictwo: Driada
Liczba stron: 544
Moja ocena:4/5
"Nie da się uniknąć odczuwania strachu, ale można uniknąć poddawania się jego rządom."
Muszę przyznać, że bardzo lubię opowieści z gatunku Young
Adult. Coraz częściej sięgam również po książki o tematyce fantastycznej,
dlatego też z wielką przyjemnością sięgnęłam po Spektrum. Leonidy. Nie ukrywam, że miałam duże oczekiwania wobec tej
pozycji. Czy dostałam to, co chciałam? O tym już za chwilę.
Emi to piętnastoletnia dziewczyna, która stara się nie
wyróżniać na tle rówieśników. Posiada dwóch przyjaciół Albana i Linusa. Pewnego
dnia wracając do domu Emi wraz z przyjaciółmi zauważa siedzącą na chodniku,
żebrzącą kobietę. Chcąc jej pomóc dziewczyna podchodzi do kobiety, a ta w
odpowiedzi łapie ją za rękę wykrzykując słowa „Nadchodzi horror vacuni. I
znajdzie was. Nic nie możecie zrobić. ZNAJDZIE WAS!”. Kilka godzin po spotkaniu
z tajemniczą kobietą Emi ma senny koszmar, w którym główną rolę odgrywa chłopak
o turkusowych oczach z pryzmatem na szyi. Tuż po przebudzeniu Emi postanawia
narysować tajemniczego nieznajomego. Następnego dnia siedząc w szkolnej ławce
doznaje szoku widząc jak do klasy wchodzi chłopak z jej snu. Czy to przypadek?
Swoją opinię na temat Spektrum. Leonidy chciałabym zacząć od fabuły książki. Sześcioro nastolatków, którzy
pewnego dnia odkrywają swoje nadprzyrodzone moce, odbywają podróże w czasie,
ale również zmagają się z codziennymi problemami. Dla niektórych być może wyda
się nudna i banalna jednak dla mnie jest ona ciekawa i interesująca. Nigdy
wcześniej nie miałam okazji przeczytać żadnej książki z motywem podróży w czasie.
Dużym plusem książki są według mnie różnorodni bohaterowie.
Emi to cicha dziewczyna, której największą pasją jest rysowanie. Pomimo
szerokiej wiedzy jaką posiada stara się ona nie wyróżniać na tle swoich rówieśników.
Noa zaś to typowy bad boy z lekkim podejściem do życia. Dość często bywa
chamski i uwielbia pakować się w kłopoty. Alban to oaza spokoju, do każdej sytuacji
podchodzi spokojnie i można na niego liczyć, a Linus jego brat to typowy
inteligent, którego fascynuje świat nauki. Adrianna typowa szkolna kujonica, a
Pi to wybuchowa dziewczyna z ognistym temperamentem.
Minusem Spektrum. Leonidy jest niestety akcja, która przez pierwszą część ciągnie się jak
przysłowiowe flaki z olejem. Przewracając strona po stronie zastanawiałam
się czy nabierze ona tępa. Czytałam, czytałam i stało się! Kiedy byłam w około
połowie książki autorka zaczęła się rozkręcać, a ja zaczęłam się wkręcać w całą
historię. Tępo co prawda przyspieszyło, jednak myślę, że cała ta książka była
jedynie wprowadzeniem do tego co będzie działo się w kolejnych częściach. Nie
ukrywam, że chętnie poznam dalsze losy bohaterów.
Spektrum. Leonidy to książkowy grubasek. Liczy sobie ponad pięćset stron, jednak nie
zniechęcajcie się tym, ponieważ książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.
Zakończenie książki budzi w czytelniku wiele pytań pozostawionych bez
odpowiedzi. Mam nadzieję, że ta część to jedynie wprowadzenie do niesamowitej kontynuacji,
którą będę mogła przeczytać